Przydomowe zarządzanie deszczówką – 
trend, który nie minie

Coraz więcej osób, myśląc o efektywnym odwodnieniu działki, zaczyna także planować przydomowy system zagospodarowania wód opadowych. Istnieje wiele interesujących rozwiązań, które to umożliwiają, jak chociażby skrzynki retencyjno-rozsączające Wavin AquaCell, służące do efektywnego zarządzania deszczówką. Z czego wynika zwrot w stronę przydomowej retencji? O czym warto pamiętać, będąc właścicielem domu jednorodzinnego lub inwestorem rozpoczynającym budowę?

Dwie strony medalu – susza i podtopienia

Zmiana postrzegania deszczówki – z wody, którą nie tylko trzeba odprowadzić, na wodę, która jest cennym zasobem, więc należy ją również zagospodarować – wynika już nie tylko z uwarunkowań prawnych, ale przede wszystkim z pogłębiających się problemów klimatycznych i zjawisk z nimi powiązanych, takich jak: susze, nawalne deszcze czy zaburzenia dotychczasowego obiegu wody. W skali przydomowej oznacza to:

  • konieczność intensywnego podlewania roślin w okresach suchych – coraz częstszych i dłuższych (co w przypadku braku retencji wiąże się z dodatkowymi opłatami za wodę);
  • problemy z efektywnym odbiorem deszczówki, ponieważ coraz częściej występują tzw. deszcze nawalne (błyskawiczne i intensywne), które grożą podtopieniami i zalewaniem piwnic, a przy tym nie nawadniają wystarczająco suchej ziemi dookoła domu.

Dlatego woda opadowa – szczególnie w obliczu coraz częstszych okresów suszy i pogłębiającego się problemu stepowienia coraz większych obszarów Polski – stała się cennym zasobem, który warto, a nawet należy zatrzymać tam, gdzie spadnie, czyli efektywnie odbierać, magazynować (retencjonować) i wykorzystywać, np. do nawadniania roślin. Niestety w Polsce większość deszczówki nadal ucieka – odprowadzana do kanalizacji deszczowej. Tracimy wodę, a problem jej braku pogłębia się dosłownie z roku na rok.

Woda z obowiązkiem zagospodarowania

Deszczówka jest cenna nie tylko jako zasób, ale także dosłownie, ponieważ w przypadku braku retencji może stanowić „koszt”. W Polsce, zgodnie z prawem wodnym (art. 269 i 272 ust. 8), istnieje opłata za zmniejszenie naturalnej retencji, a więc za zaburzenie równowagi wchłaniania wody do gruntu na terenie nieruchomości. Opłaty są naliczane również za wprowadzenie wody do sieci kanalizacyjnej. Wysokość i sposób naliczania opłat ustalają wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast, ale stawki określa Rozporządzenie Rady Ministrów. Jednym ze sposobów jej uniknięcia lub obniżenia jest zainstalowanie zbiornika na wodę deszczową lub systemów tzw. małej retencji, a także usunięcie nawierzchni betonowych i zwiększenie powierzchni zielonych.

Jak dotąd opłata obowiązująca od 2018 r. dotyczyła głównie dużych i mocno zabudowanych lub zabetonowanych działek, a dokładniej: „wykonywania na nieruchomości o powierzchni powyżej
3500 m2 robót lub obiektów budowlanych trwale związanych z gruntem, mających wpływ na zmniejszenie retencji przez wyłączenie więcej niż 70% powierzchni nieruchomości z powierzchni biologicznie czynnej na obszarach nieujętych w systemy kanalizacji otwartej lub zamkniętej”. Stan ten niedługo może ulec zmianie, ponieważ w 2022 r. pojawił się projekt, który miał rozszerzyć krąg ponoszących opłatę (wg szacunków znowelizowane przepisy obejmą nawet 20% więcej nieruchomości niż dotychczas). Nowe zapisy zmniejszają powierzchnię nieruchomości objętej opłatami (z powierzchni powyżej 3,5 tys. m2 do 600 m2) oraz powierzchni czynnej biologicznie wyłączonej przez zabudowę (z 70% do 50%). Planowano także podwyżkę stawek. Zmiany nie zostały na razie wprowadzone. Ale w przyszłości, np. planując budowę, warto mieć na uwadze kierunek tych zmian.

Ponadto, zgodnie z obowiązującymi przepisami, osoba budująca dom ma obowiązek zadbania o odpowiednie zagospodarowanie wód deszczowych w obrębie własnej działki (prawo wodne, art. 234). Przepisy te dotyczą jednak głównie zakazu zmiany stanu wody i odprowadzania wody (także ścieków) z działki w taki sposób, który spowodowałby szkodę dla gruntów sąsiednich (np. ich podtopienie). To szczególnie ważne w przypadku działek, które nie są podłączone do gminnego systemu kanalizacji oraz działek zagrożonych podtopieniami, np. w wyniku ulewnych, nawalnych deszczy.

Na razie jednak powszechnego obowiązku prowadzenia retencji nie ma, chociaż są ku temu powody. Rośnie też świadomość, a wraz z nią wsparcie systemowe, np. na szczeblu krajowym ogłoszony został program Moja Woda, którego celem jest ochrona zasobów wody poprzez zwiększenie retencji na terenie posesji przy budynkach jednorodzinnych oraz wykorzystywanie zgromadzonej wody. Program Moja Woda prowadzony jest przez Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a najnowszy nabór wniosków ruszył 3 sierpnia 2023 r. W ramach programu można starać się o dofinansowanie m.in. zbiornika na deszczówkę oraz innych instalacji do retencjonowania i wykorzystywania wód opadowych oraz roztopowych – w wysokości do 6 tys. zł (dofinansowanie do 80% kosztów poniesionych przez inwestora). Minimalna kwota inwestycji kwalifikującej się do programu wynosi 2 tys. zł, a dotacje przeznaczone są dla inwestycji, które zostaną zakończone do 30 czerwca 2024 roku. Budżet Mojej Wody 2023 wynosi 130 mln złotych. Wnioski (wygenerowane za pośrednictwem Portalu Beneficjenta) należy składać w siedzibie WFOŚiGW lub za pośrednictwem ePUAP.

Wavin AquaCell – przydomowa retencja i rozsączanie deszczówki

W wielu przypadkach, szczególnie nowych inwestycji, nie ma odbiornika wody deszczowej (np. w postaci sieci kanalizacyjnej) lub jest ona hydraulicznie niewystarczająca. Dlatego coraz częściej, zarówno w skali dużych miast, jak i gospodarstw domowych, wdraża się rozwiązania, których zadaniem jest już nie tylko odbiór i magazynowanie wody deszczowej, ale przede wszystkim efektywne nią zarządzanie. Mowa o systemach, takich jak Wavin AquaCell – umożliwiających zarówno retencję wody opadowej, jak i jej rozsączanie do gruntu. Dzięki nim tuż przy domu można stworzyć podziemny obszar do magazynowania deszczówki, którą wykorzystuje się w suchym, bezdeszczowym okresie, na przykład do podlewania ogrodu. Zestaw umożliwia także naturalne wsiąkanie wody do gruntu.

  Pakiet Wavin AquaCell oparty jest na skrzynkach z kanałem inspekcyjnym, wykonanych z tworzywa pochodzącego w 100% z recyklingu. System retencyjno-rozsączający tego typu może być stosowany przy domach jednorodzinnych, w których nie ma podziemnych zbiorników na deszczówkę lub jako przelew z tych zbiorników. To pierwsze tego typu rozwiązanie na polskim rynku, które wyróżnia m.in. łatwy i bezpieczny montaż. Ponadto ergonomiczna budowa i niska waga skrzynek Wavin AquaCell, a także modułowa konstrukcja zbiornika, który jest z nich zbudowany, sprawiają, że system można konfigurować i zabudować w każdym terenie. Zestaw skrzynek Wavin AquaCell jest oczywiście połączony z rynną, dzięki czemu może zmagazynować wodę opadową z dachu, ale może być także częścią większego systemu przydomowej retencji, składającego się np. z orynnowania, łapaczy deszczu i naziemnych zbiorników na deszczówkę.

Pakiet Wavin AquaCell w skrócie:

  • zestaw 4 skrzynek (tzw. jednostek podstawowych), 4 płyt dolnych oraz płyt bocznych, których liczba zależna jest od sposobu ułożenia zestawu;
  • geowłóknina, która umożliwia owinięcie zbiornika zbudowanego ze skrzynek;
  • maksymalne przykrycie zbiornika: 4 m;
  • minimalne przykrycie zbiornika: 0,3 m i 0,8 m (głębokość zależy od rodzaju gruntu i konfiguracji zbiornika);
  • prosty i bezpieczny montaż, dzięki funkcji składania „push-fit” oraz zintegrowanym łącznikom (niewymagający użycia ciężkiego sprzętu);
  • bardzo wytrzymały – możliwość instalacji zarówno pod terenem zielonym, jak i pod przydomowym chodnikiem czy podjazdem;
  • skrzynki, w zależności od sposobu zabudowy w instalacji odwadniającej, mogą służyć do rozsączania wody opadowej lub do jej magazynowania (z możliwością późniejszego wykorzystania, np. do podlewania ogrodu).

Po co ta retencja?

W Polsce coraz mocniej odczuwamy negatywne skutki zmieniającego się klimatu. Tymczasem nasze zapotrzebowanie na wodę systematycznie wzrasta – w Polsce wskaźnik wykorzystania wody wynosił: 5,62% w 2010 r. oraz 6,87% w 2017 r. (za wysoki uznawany jest poziom przekraczający 20%). Susze, zmiana struktury opadów i obiegu wody, rozrastające się ośrodki miejskie i przedmieścia, a także stale rosnące potrzeby przemysłowe, rolnicze i komunalne, mogą w niedalekiej przyszłości zaważyć na problemie dostępności wody. Dlatego jak najszybciej, również w skali mikro, czyli domów jednorodzinnych, powinniśmy zadbać o to, aby woda, która coraz rzadziej, ale przez to intensywniej spada nam z nieba, została z nami jak najdłużej. Retencja już niedługo może być prawnym obowiązkiem, ale bez względu na obowiązujące przepisy po prostu się opłaca.